Zapinanie kasku motocyklowego, dlaczego to jest takie ważne? Moim Śladem #8

Publikowane felietony w ramach serii Moim Śladem nie wyrażają linii programowej Portalu i stanową prywatną opinię autora.

Ostatnio pisaliśmy o (nie boję się tego słowa) debilach, którzy kupują kaski za 19 zł, dokładnie na tyle wyceniając swoją głowę. W międzyczasie na naszych ulicach zacząłem więcej uwagi poświęcać innej grupie motocyklistów – tych którzy mają dobre kaski, jednak ich nie zapinają.

Nie wiem skąd to się bierze? Bardziej z lenistwa czy głupoty? Dziesiątki razy już pisaliśmy o tym, że niezapięty kask to równoznaczne z jeżdżeniem z gołym łbem. Pamiętacie ten przykład? Flm idealnie ilustruje co się dzieje podczas upadku w takiej sytuacji.

Też zauważyliście leżący na ziemi orzeszek oraz skuterzystę, który pierwotnie jechał w kasku? Zwróćcie uwagę, że tutaj wcale nie mamy do czynienia z wysokimi prędkościami. W wyniku upadku nie doszło też do nie wiadomo jakich przeciążeń, ani zderzenia z przeszkodą. Mimo to kask wysiadł i w krytycznym momencie nie chronił głowy kierowcy. Nie trzeba wiele wyobraźni, aby pomyśleć sobie “co by było gdyby” była tam latarnia, słupek, albo inny pojazd.

Niezwykle śmieszą mnie zapewnienia osób, którym np. na światłach zwracałem w przeszłości uwagę. “Ja tylko kawałek”, “nie zapinam, bo ciśnie”, “zapomniałem”. Aktualnie się nie odzywam na skutek pyskówki z jednym dresiarzem. A ja chciałem mu tylko pomóc – w razie kryzysu dać szansę  na zniwelowanie obrażeń, a może nawet uratowanie życia. Prawie dostałem po ryju.

Tak samo nikt nie powinien się czuć zwolniony z zapinania kasku ze względu na niskie prędkości i niewielkie litraże silników. Jak widzieliście powyżej nawet przy 40 czy 50 km/h siły są na tyle duże, że kask po prostu spada nam z głowy.

Na pewno jak oglądaliście filmy z różnych wypadków to zwróciliście uwagę na to, że na miejscu zdarzenia często leżą buty ofiar. Teraz wyobraźcie sobie jak duże przeciążenia działają na uczestników ruchu, że aż tracą swoje obuwie. Jeszcze większe siły oddziaływują na nasza głowę, bo jest o wiele cięższa od kończyn.

Jeśli nie zapinasz kasku to moim zdaniem nie powinieneś uważać się za motocyklistę. Taki widok budzi politowanie u innych i świadczy o Twoim totalnym braku wyobraźni oraz odpowiedzialności. No chyba, że kask używasz tylko po to, aby policja Ci nie dała mandatu. To już co innego, wówczas po prostu jesteś debilem.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

3 opinii

  1. Nie rozumiem, dlaczego wyrób kasko-podobny za 19zł jest nazwany w tym artykule kaskiem? Należałoby podkreślić różnice poprzez definicję. Kask motocyklowy jest:
    1. odpowiednio zbudowany ze specjalnych materiałów
    2. wykończony zgodnie z zasadami ergonomii
    3. posiada atest wytrzymałości
    Natomiast wyrób kasko-podobny w cenie 19 zł NIE JEST KASKIEM ponieważ nie spełnia ani jednego z elementów powyżej.
    *
    Albo dam łopatologiczne porównanie (dla tych co inaczej niż po chłopsku “nie rozumiejo”) -> szałas z patyków i dom z bali drewnianych. I jedno i drugie z materiału drewnianego. No więc skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać 😉

  2. Masz całkowitą rację. To jest imitacja kasku. Równie dobrze mógłby być tekturowy i polakierowany lakierem do paznokci… i w sumie kompletnie nie ma żadnego znaczenia jak się coś takiego zapina. Osobiście uważałbym, że bezpieczniej byłoby czegoś takiego nie zapinać… ;)))

  3. Podstawą jest nie mieszać się, to sprawa dresa czy zapiął kask czy nie. Ty swój zapinasz, ja swój też ale nie jestem za tym żeby kogokolwiek zmuszać, tak samo z pasami, kto myśli ten sam skorzysta, kto jest głupi i tak sie zabije (jadąc bez pasów/kasku, po pijaku, bez prawka lub chodząc po parapecie żeby sie popisać). To selekcja naturalna i mimo że mi szkoda tych debili myślę że w interesie ludzi mądrych jest aby było ich jak najmniej – by żyło się lepiej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button