Opony motocyklowe: Jesień to czas próby dla ogumienia skuterów i motocykli

Mając na względzie stan techniczny swojego jednośladu nie zapominajcie o oponach. To najważniejszy element odpowiadający za bezpieczeństwo naszej jazdy. Kiedy sezon się kończy, a my dalej śmigamy po drogach dobre gumy to priorytet. Zaniedbanie może skończyć się bolesną glebą.

Kiedy temperatury spadają zmniejsza się przyczepność naszych opon. Nie od dziś wiadomo, że im cieplej, tym guma lepiej “lepi się” do nawierzchni. Na jesieni nie dość, że jest chłodniej to zdecydowanie częściej pada deszcz, a drogi są zanieczyszczone liśćmi.

W starciu takimi warunkami stare i/lub zużyte “kapcie” poddają się. Nie mówimy tutaj tylko o takich oponach, które najzwyczajniej w świecie są łyse. Bowiem każdy człowiek mający choćby jedną szarą komórkę wie, że bieżnik to układ odprowadzający wodę. Jego brak sprawia, że jazda po mokrym asfalcie staje się walką o przetrwanie przy każdym wciśnięciu klamki hamulca czy pokonywaniu zakrętu.

Niewiele lepiej zachowuje się ogumienie o prawidłowej głębokości bieżnika, jednak stare. Pamiętajcie, że mieszanka gumowa z biegiem lat staje się twarda i traci na swej elastyczności. Ona jest kluczowa, zwłaszcza w chłodniejsze dni. Mamy wrażenie, że często zapominamy o wymianie opon ze względu na wiek, bowiem wizualnie nie budzą one naszych zastrzeżeń. To poważny błąd. Zwłaszcza, że nowy jednoślad może już fabrycznie posiadać roczne albo nawet dwuletnie kapcie. Zatem sumarycznie dziesięcioletnie moto może mieć na felgach dwunastoletnie opony. W tym wieku z pewnością posiadają mnóstwo mikroskopijnych spękań i są nad wyraz kruche.

Różnica w jedzie na nowych i starych oponach jest naprawdę wyczuwalna, zwłaszcza na winklach i podczas hamowania. Dystans potrzebny do zatrzymania na zużytych gumach jest dłuższy, a co najważniejsze w razie awaryjnego zatrzymania niezwykle łatwo o glebę. Ta może skończyć się różnie. Można skończyć nawet na bagażniku innego auta. 

Stan dobry, ale opony słabe. Oczywiście jedni producenci montują lepsze ogumienie w fabrykach a inni gorsze. Z reguły im tańszy pojazd tym większa szansa na trafienie opon marki “no name”. Tak zwane “plastikowe opony” są domeną budżetowych jednośladów pojemności 50 i 125 ccm. Śmigając takim sprzętem musimy uzbroić się w sporą dozę ograniczonego zaufania względem naszej przyczepności. Oczywiście można takie opony wymienić na bardziej markowe, jednakże mogą one stanowić nawet 1/5 czy 1/3 wartości naszego skutera czy motocykla. Dobra guma bez problemu może kosztować i 700 zł/szt. Subiektywnie – warto. Z ekonomicznego punktu widzenia traci to sens. Decyzja jednak należy do Ciebie.

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

3 opinii

  1. Hmmm co tu dodać, jak to sama prawda? Z ekonomicznego punktu widzenia ma to jednak sens, jeśli cenimy sobie własne zdrowie + naprawa sprzętu po nawet niegroźnym szlifie jednak kosztuje. Jak mawia nasza obecna tu młodzież:^to się opłaca^ 🙂

  2. Miałem taką przygodę na moich ukochanych Michelinkach w puszce. Model Energy, wyglądały jak nówki, ale lata lecą… Zrobiły się twarde po 6 latach i zaczęło być naprawdę ślisko. A głębokość bieżnika jeszcze ho, ho 🙂 Generalnie, jeszcze ani razu nie udało mi się zużyć opon w samochodzie (w sensie wytrzeć bieżnika), zawsze była to zmiana ze względu na wiek gumy, albo jej wspaniałe właściwości od nowości (wrodzone).
    Wróć, raz wymieniłem gumy, bo się wytarły – w maluchu. W 1993 🙂 Małysz mi padł, trzeba było remont silnika i skrzyni wykonać i zabrakło przed wakacjami kasy na nowe gumy (stare sparciały). Kupiłem coś, co się nazywało ^nalewki^, czyli opony bieżnikowane. Pojechałem na nich na wakacje nad morze, wróciłem i już było wystające płótno :-)))
    Za każdym razem (z jednym wyjątkiem – UAZ), moje spotkanie z nowym samochodem (zakupionym) zaczynało się od zmiany opon. Opona to podstawa, możne nie być wypasiona, może być zwykła nasza – o ile daje mi poczucie bezpieczeństwa (nie ślizga się i nie boję się, że mi trzaśnie ze starości).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button