Zumico Eos i Inca Street: Moje Przygody

Ahh…

Pamiętam kiedy tata pojechał ze mną do salonu aby kupić mi pierwszy skuter. Miałem wtedy może 11 lat i nawet dokładnie nie wiedziałem co to jest ten “skuter”. Ojciec od zawsze kochał motoryzację i chciał trochę tej pasji przelać na mnie. Po przekroczeniu progu od razu moim oczom ukazał się szereg pięknych, błyszczących 50 – tek. Do taty podszedł handlarz i natychmiast zaczął się temat jaka to maszyna najbardziej by mi pasowała. Byłem w tedy chłopcem i nie wiedziałem nawet jak się to “ustrojstwo” uruchamia. Wtedy nie liczyło się nawet czy to 2t czy 4t to był po prostu skuter czyli dwa koła i kupa plastiku. Stanął przede mną wybór zipp vapor 4t lub zumico eos 2t oczywiście wybrałem większy gabarytowo zumico(czerwony). Z uśmiechem na ustach podałem rękę sprzedawcy.

Rok pierwszy:

Skuter był kupiony w styczniu więc całą zimę stał w budynku. Pierwsze kroki nie były proste z racji tego że ledwie sięgałem nogami do podłoża. Nie jeździłem prawie wcale. Podczas mojej pierwszej samodzielnej jazdy zdarzył się wypadek. Próbowałem wepchnąć odpalona maszynę na betonowy podjazd ale przypadkowo nacisnąłem manetkę i skuter ruszył ocierając się o drzewo. Uszkodzenia były dość spore. Wyłamane gwinty w “Masce” drobne uszkodzenie plastiku głównego, pęknięty plastik boczny i urwany gwint “pługu” ale dzięki umiejętnościom naprawczym taty szybko udało się pozbyć uszkodzeń, bez wymiany ani jednej części. Bałem się dalej jeździć.

Rok drugi:

Przyszła wiosna a razem z wiosną sezon jazdy. Wsiadłem na skuter z niepokojem w oczach wspominając niemiły wypadek. Jednak udało się po jakichś 2 tygodniach potrafiłem już dobrze jeździć. Tata z uśmiechem na ustach powiedział mi że mogę samodzielnie pojechać do sklepu położonego po drugiej stronie wsi(to trochę głupie ale byłem wtedy dzieckiem). To była moja pierwsza samodzielna przejażdżka od czasu wypadku. Cieszyłem się kończąc sezon 2010.

Rok trzeci:

Zadowolony otwierałem drzwi garażu. Rozpoczynał się nowy sezon. Jeździłem więcej niż w poprzednim roku ale to wciąż było “tyle co nic” pozwalałem już sobie na wypady do wsi położonych kilka kilometrów od mojego domu. Skuter był mi już czymś znanym i powoli poznawałem pojęcia “gaźnik ” “cylinder” i podstawowe różnice pomiędzy 2t i 4t. Starałem się już zdać na kartę motorowerową ale bez skutku.

Rok czwarty:

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Po długich namowach ojca na zdjęcie blokad wreszcie się zgodził. Rozwijałem już prędkości 70 km/h i to było coś. Jeździłem dużo i zdałem na kartę. Pokochałem zapach benzyny a moja maszyna to była rzecz święta. Ojcu podobało się moje zamiłowanie do motoryzacji. Potrafiłem co 2 dni myć skuter i czyścić filtr powietrza.

Koniec sezonu 2012:

Skuter przechodzi drobne prace remontowe (pęknięte plastiki, przekręcone gwinty itp) Mam 15 lat i za rok mam zamiar zdać A1 i przesiąść się na cbrkę 125.

Dbajcie o swoje skutery

pozdro: Paweł

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button