Test Zipp VZ-1 125: Wręcz stworzony do miasta

Gorący letni wieczór. Zapracowani Polacy wyruszają w miejsca, które pozwalają choć na chwilę zapomnieć o codziennych trudach. Jedni biegają, zakładają rolki inni śmigają na desce… My z kolei tego wieczoru wybraliśmy się tutaj na Zippie VZ-1 125 i mamy zamiar spędzić bardzo miło ten czas.

Musicie przyznać, że ten biały motocykl nieco nawiązujący do soft choppera ładnie się komponuje z industrialną przestrzenią. Zipp VZ-1 125 zwraca na siebie uwagę, nawet na postoju. To chyba zasługa dość klasycznych linii i tego raczej rzadko spotykanego, metalizowanego malowania. Są tutaj też nowoczesne detale… a właściwie jeden detal – tylny klosz z diodami led. Fajnie się komponuje z resztą i przy okazji skutecznie sygnalizuje nasze położenie na drodze.

Jakiś czas temu mówiliśmy Wam, że Zipp VZ-1 125 i podobne jemu konstrukcje to bardzo udane motocykle. Jednakże na przestrzeni lat nadal nie uporano się z jednym, niezwykle irytującym mankamentem. Dlatego zanim powiemy o pozytywach tego jednośladu, nieco się Wam pożalimy.
Przyjrzyjcie się przełącznikowi kierunkowskazów. Ok, wygląda nieciekawie, to prawda. Jednak nie o wygląd chodzi, a o jego precyzję, znaczy jej brak. Operowanie kierunkami w tym motocyklu to istna tragedia. Nie ma tutaj wyłącznika migaczy. Trzeba za każdym razem wyczuć położenie zero, co jest bardzo trudne. W rezultacie co chwilę zamiast wyłączyć kierunek włączamy drugi i tak w kółko.

Jak na ironię lampki sygnalizujące ich włączenie na desce rozdzielczej są praktycznie niewidoczne za dnia. W rezultacie jedziemy i robimy dyskotekę irytując wszystkich wokół. Mega wtopa!

Dobra, ponarzekaliśmy i możemy razem z wami wyruszać na objazd Stolicy. To naprawdę czysta frajda. Zipp VZ-1 125 waży nieco ponad 100 kg i generuje prawie 12 koni mocy. Dla każdego kto do tej pory jeździł na pięćdziesiątce to będzie prawdziwy przełom. Motocykl jest niezwykle zrywny i fajnie przyśpiesza w każdym zakresie. Jednak maksimum mocy osiągamy w przedziale od 6 do 8 000 obrotów. Przy tak wysokim kręceniu jesteśmy w stanie naprawdę dynamicznie i wręcz sportowo śmigać po okolicy. Pomijamy rzecz jasna fakt, że permanentne żyłowanie Zippa nie wpływa dobrze na jego żywotność – w końcu to silnik chłodzony powietrzem i olejem. Zwłaszcza na dotarciu unikajcie ostrej jazdy i to nie tylko na tym moto. My jednak musieliśmy mimo niskiego przebiegu maszyny sprawdzić prędkość maksymalną, która wynosi 110 km/h. Nie pytajcie nas o czas jaki jest potrzebny do rozwinięcia takiej prędkości, bo powyżej ośmiu dych na setkę Zipp VZ-1 125 zaczyna już poważnie przymulać.

Zipp VZ-1 125 jest bardzo komfortowy, nie tylko ze względu na wałek wyrównoważający. Rewelacyjnie wręcz pracuje zawieszenie. Na tyle mamy podwójne amortyzatory, a na nieco uniesionym przodzie długie lagi o sporym zakresie pracy. Dzięki temu jazda po zapadniętych studzienkach jest wyjątkowo gładka. Oczywiście tak miękkie zestrojenie ma też swoje wady – przy ostrym hamowaniu Zipp VZ-1 125 potrafi sporo zanurkować i trzeba mieć to na uwadze. Jeśli mowa o wytracaniu prędkości to pochwalić należy hamulce, nawet tylny bębnowy daje radę i blokuje koło na zawołanie, bez względu na to czy ważysz 70 czy 100 kg.

Zipp VZ-1 125 naszym zdaniem jest wręcz stworzony do miasta. Nie tylko ze względu na kompaktowe wymiary. Nisko osadzona kanapa sprawia, że manewrowanie jest bardzo pewne i daje poczucie bezpieczeństwa podczas np. przeciskania się w korku. Nie bez znaczenia jest także rozmiar kół. Przód to 18 cali, a tył 16. Koło napędzane dysponuje też sporo szerszym ogumieniem co poprawia stabilność i trakcję motocykla.

To moto kosztuje niespełna 5 000 zł. Nie oferuje szałowego designu i perfekcyjnego wykończenia. Ma on swoje wady i niedomagania, jednak naszym zdaniem trzeba do Zippa VZ-1 125 podejść z lekkim dystansem. To jednoślad idealny na pierwszy motocykl 125 ccm, który naprawdę świetnie się prowadzi i jest nie do zajechania. Idealny kandydat na wiernego, miejskiego towarzysza.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

4 opinii

  1. Jest to to samo co Junak 121 czy Barton Volcano, a tak naprawdę jest to Zontes Tianhu klepany pod innymi, bardziej znanymi markami aby lepiej się sprzedawał w docelowym kraju.

  2. Zipp VZ-1, Junak 121, Barton Volcano czy TOROS ZT wyglądają dokładnie tak samo.
    I teraz kilka pytań:
    – Zjeżdżają one z tej samej fabryki, czy może z konkurencyjnych?
    – Silniki są takie same czy podobne?
    – Gdyby je razem zestawić, który z nich jest najbardziej dopracowany i warty swojej ceny?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button