Chińczyk czy Markowiec? Polski rynek używanych skuterów i motocykli

W naszej skuterowej braci każdy miał ten moment, swoiste narodziny. To zakup pierwszego własnego skutera. Różnie ten moment wygląda, czasem to wizyta w salonie sprzedaży nowego sprzętu, odkupienie od kolegi, czy jak w moim przypadku kupno pierwszego jednośladu z rynku wtórnego.

Fora, w tym nasze na Skuterowo.com pełne jest pytań czy lepiej nowy „chińczyk” czy starszy „markowy”, czy lepiej tuningowany, czy wręcz przeciwnie. Mój wybór, nad jego genezą nie będę się rozwodził bo nie jest to istotą tego artykułu padł na używany sprzęt „markowy”,  pułap cenowy wynosił około 2000zł. Mało, mając na uwadze kryteria wyboru jakie sobie założyłem, ale nie na tyle mało by nie mieć nadziei na zakup skutera zdolnego do bezpiecznej jazdy i zapoznanie się z tym tematem, czy nam pasuje czy nie. Do decyzji o kupnie dojrzewałem dość długo, miałem więc czas zapoznać się z poradami jakich wiele w internecie dotyczących oględzin sprzętu, testowania, formalności czy nawet czasu zakupu, bo wiadomo, że po sezonie sprzęt nieco tanieje.

Do tej pory moja motoryzacyjna historia to same samochody, przeszło ich przez moje ręce kilka sztuk, więc ogólna wiedza o naszym skomplikowanym rynku motoryzacyjnym pozwalała mieć nadzieję, że przejdę przez ten etap bezproblemowo. Rzeczywistość okazała się brutalna, mimo fatalnej opinii jaki ma rynek samochodów używanych w Polsce w porównaniu do niego świat używanych pięćdziesiątek to istny Hades.

Jak chyba każdy chcący kupić cokolwiek z silnikiem pierwsze kroki skierowałem w otchłań ogłoszeń internetowych. I tu pojawia się pierwsze rozczarowanie. O ile samochody wystawiane w internecie coraz częściej są porządnie opisane i obfotografowane dające możliwość wcześniejszego odrzucenia lub wybrania interesujących ofert, o tyle w przypadku małych jednośladów nie jest to takie oczywiste. Ogłoszenia w stylu „sprzedam skutera” plus zamglone, niewyraźne zdjęcie robione komórką pamiętającą czasy przełomu wieków nie należą do rzadkości. Kontakt telefoniczny często też jest utrudniony, zdarza się po drugie stronie słuchawki usłyszeć „ja nie wiem, należy do syna, jest w szkole” itp. Gdy już szczęśliwie uda się cokolwiek zobaczyć na zdjęciach, dowiedzieć od sprzedającego szczegółów przychodzi czas na oględziny i jazdę próbną. I tu jest z rynkiem samochodowym wspólny mianownik. Nasze wyobrażenia o skuterze przedstawionym na zdjęciach muszą stoczyć przegraną zwykle bitwę z rzeczywistością. Czy to przez profil przeciętnego, młodego użytkownika, czy przez trudne warunki, tak czy inaczej tanie markowe skutery z lat 90 na naszym rynku są zwykle w fatalnym stanie. Nie działające oświetlenie, brak akumulatora, łyse opony, brak przeglądu, czasem brak OC.  Jest bardzo źle.

Sprawy nie ułatwia nam stosunkowo niewielka ilość  ogłoszeń, wiadomo, że dysponując niewielką w sumie kwotą i ograniczonym czasem nie przegląda się ofert z całej Polski. Koszty podróży czy transportu mogłyby się równać połowie wartości naszego przyszłego sprzętu.  Dość powiedzieć, że gdy na poważnie pomyślałem „kupuję”, po pewnym czasie znałem wszystkie ogłoszenia z mojego regionu. I nie kładę tego na karb pory roku, była późna jesień, wszak wszelkie poradniki wskazują, że to właśnie po sezonie, jesienią ludzie pozbywają się sprzętu myśląc o czymś nowym, bądź innym na wiosnę.  Po prostu nie ma w czym wybierać.

Wtedy w głowie zradza się myśl, a może komis, giełda, miejsce,  gdzie da się obejrzeć więcej egzemplarzy na raz, porównać, nie tracić czasu na dojazdy. Pomysł w swej idei słuszny. Skutery „od handlarza” niestety są jeszcze większym wyzwaniem dla tolerancji kupującego. Są to w większości skutery z zagranicy, często wyglądające jak przywleczone ze śmietnika, z połamanymi plastikami, powypadkowe, bez kluczyków, uszkodzone w transporcie i z niejasną często sytuacją prawną. Pewnie doświadczeni znawcy skuterów kupujący już kolejny egzemplarz są w stanie tam znaleźć jakieś perełki, dla których warto wymienić jakiś plastik, przejść procedurę rejestracji w naszym kraju czy wymienić stacyjkę, ale zwykle nie należą do nich ci, którzy właśnie starają się kupić pierwszy jednoślad. Jest plus giełdy czy komisu, można porównać wielkość różnych skuterów – coś czego nie odzwierciedlają zdjęcia w internecie.

Taka sytuacja obok niskiej ceny jest motorem napędowym rynku chińskich skuterów. Sam zniechęcony kolejnymi nieudanymi oględzinami zerkałem w katalogi polskich importerów i promocje hipermarketów.  Gdyby nie konsekwencja i nieco przekorna upartość, że w końcu mi się uda, być może zaczynałbym sezon z czymś napędzanym  139QMB.

Jak to się skończyło? Na szczęście szczęśliwie. W końcu znalazłem coś co mi odpowiada, nie wyglądało jak kupa przypadkowych części, jeździ prosto i hamuje. Niemniej z pierwszej radosnej chwili gdy pomyślałem, że kupię sobie skuter do momentu, że w końcu go kupiłem przeszedłem długą drogę niekoniecznie usłaną różami. A czeka mnie jeszcze poznanie rynku części zamiennych i serwisów, jestem pełen obaw, wszak to rynek mały i można być skazanym z musu na konkretny warsztat, bo po prostu innego w okolicy nie ma.

Wnioski są niewesołe. Jak ktoś się uprze na niedrogiego „markowca” jako swój początek skuterowej przygody ma zdecydowanie pod górkę.  Do tego większość tych będących w fatalnym stanie technicznym skuterów cały czas porusza się po naszych drogach, na przekór zdrowemu rozsądkowi. Pozostaje mieć nadzieję, że ten stan rzeczy będzie się powoli zmieniał ,kultura techniczna rosła, także dzięki społeczności skupionej wokół skuterowo.com.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Miejcie na uwadze tą historię gdy będziecie sprzedawać swój skuter. Dobry, rzetelny opis, zdjęcia, jakie sami byście chcieli zobaczyć szukając czegoś innego. Skoro sprzedajecie, to pewnie będziecie kupować. Z tego nie da się tak łatwo wyleczyć…

Inne publikacje na ten temat:

33 opinii

  1. Apeluje, żeby osoby, które dopiero weszły w temat skuterów nie wypowiadały się o rynku. Kolejny taki artykuł. Założyłeś sobie najtrudniejszy możliwy układ – mało kasy i markowy sprzęt. Nie dziw się więc kolego, że miałeś kłopot ze znalezieniem czegoś konkretnego.

  2. Dużo racji w tym artykule zwlaszcza jesli idzie o gechennę związaną z szukaniem- tylko różnicy pomiędzy skuterami a autami naprawdę nie ma 😉
    Ale nie do końca rozumie zwiazek tytułu z treścią… znowu. Czymu znowy artykuł kręci się wokół
    Markowy- czyli każda znana marka chodź by była to poskrecana ze sobą kupa złomu z papierami
    Chińczyk- wszysko inne porównywane i sprowadzane do poziomu najtańszych stojacych w alei promocyjnej w Tesco.
    Ja też w zeszłym roku kupiłem swój pierwszy skuter.
    Pan kupił Piaggio za 2000 do remontu a ja Rometa za 1700 zł. ktorym zrobiłem narazie 6000 km i wymieniłem świecę i tylne szczeki
    NO ALE ON MA MARKOWY 😉

  3. Przecież nie demonizuję pojazdów nowych, chińskich. Ba, treść i moje niewesołe wnioski na końcu wręcz zniechęcają do wyboru używki jako pierwszego jednośladu, czy to “markowego” czy chińskiego. Opisuję po prostu jak to wygląda, by ktoś, kto zdecyduje się na podobna drogę jak ja wiedział czego się spodziewać.
    A to dlaczego wybrałem tak czy inaczej nie ma dla sedna tematu żadnego znaczenia.
    Gdybym miał osobiste doświadczenie z zakupem pojazdu nowego, chińskiego i warte by było w moim mniemaniu opisania to pewnie bym to zrobił, przydałby się taki temat podobnie jak ten powyższy.
    Życzę dalszych, bezawaryjnie przejechanych kilometrów, owocnych wycieczek i radości z użytkowania, bez względu na tgzw. “markę”, która może poprawiać samopoczucie tylko ludziom o niskiej samoocenie.
    Pozdrawiam, Maciej.

  4. Moj kupiłem używanego trzylatka bo nowy koło 4000 kosztuje.
    I sorki-troche zbyt stronniczo poszedłem do Twojego artykułu.
    Zasługa tych artykułów które przeczytałem do tej pory w temacie”markowy czy chiński” i wypowiedzi” znawców które usłyszałem odkąd kupiłem.
    No i ciągle jakby nie istniał temat że można kupić używany a nie” markowy”.
    Też pozdrawiam. Marcin.

  5. Acha! Dla ścisłości mojego poglądu- za dwa tysiące ciężko w sklepie kupić coś co nie będzie tylko produktem skuteropodobnym. Jak rower za trzysta złotych albo auto za 20000 w salonie.Tyle że jak ktoś kasy nie ma, nie zna się żeby sam naprawiać a rynku wtórnego sie boi to da się tym jeździć. Tyle że jedno służy do przyjemności z jazdy a drugie do przemieszczania się z punktu A do B.

  6. Kingway rocznik 2006,oryginalny przebieg 2.500km bez żadnej rysy, oryginalne oponki praktycznie nie zużyte, v-max 60km/h. Cena lekko ponad 1.000. Jak na pierwszy skuter to wystarczająco. Zwłaszcza, że będzie używany na rekreacyjne przejażdżki weekendowe ” w koło komina” lub dojechanie do sklepu itp.

  7. Ja również poruszam się na chińskim odkurzaczu. Jest to już mój drugi pojazd z segmentu skuterów. Pierwszym, również chińskim, był Zipp Quantum RS 2T. Miałem go jakieś dobre 3 lata temu. Kosztował mnie ponad 4k. Po woku czasu zapragnąłem czterech kółek zamiast dwóch. Po różnych życiowych turbulencjach znów powróciłem do skuterka. Znów zaczęło się rozmyślanie, który lepszy, czy używany markowy, czy też nówka chińczyk śmierdzący jeszcze tanim plastikiem. Używany niemarkowy odrzuciłem od razu ze względu na to, że chińczyki są często kupowane przez rodziców dla swoich nieletnich pociech. Bo są tanie i w razie czego nie będzie aż takiej straty. A dzieciaki, jak to one, nie znając się na mechanice i przede wszystkim w większości przypadków, nie doceniając wartości pieniądza robią sobie z chińczyków pojazdy przełajowe. Z kolei kupić skuterek od starego dziadka, to też nic ciekawego. Dla nich, chociażby motorek miał 10 lat, to i tak jest mówka sztuka, bo oni przecież dbali. Choć w większości przypadków jakby spytać takiego, gzie jest spust oleju silnikowego, to w odpowiedzi otrzymamy serię dziwnych min symbolizując zaskoczenie. Analizując sobie rynek markowych używek doszedłem do wniosku, że jednak nowy a mniej oryginalny będzie lepszy. Przynajmniej wiem co się działo z pojazdem od początku do końca. Skoro już miałem wybrany segment, pora wybrać jakąś kosiarkę. Od samego początku powiedziałem sobie, że musi to być 4T oraz być prosty w budowie, bez zbędnych wodotrysków, które mogą ulec awarii. Mając kilka marketów oferujących chińskie bolidy, uznałem, że daruje sobie Alledrogo. Przynajmniej w razie awarii przekraczającej moje umiejętności nie będę musiał czekać dwóch tygodni, aż dystrybutor ściągnie pojazd, naprawi go a następnie s z powrotem odda w moje upragnione ręce. Tak sobie szukając znalazłem dwie interesujące mnie opcje. Jedną był Toros el Clasico. Mała biegowa motorynka, prosta jak budowa cepa. Drugą opcją był Toros el Loco. Oczywiście jak to ja, zanim cokolwiek kupię, przesiedziałem kilka dobrych dni na przeszukiwaniu odmętów internetu w celu wyłuskania wszelkich przydatnych informacji mogących pomóc mi w wyborze mojego przyszłego pojazdu. Żeby nie rozpisywać się aż nadto, w trakcie szwendania się tu i ówdzie (między innymi tak poznałem to forum) odkryłem ciekawy temat, w którym właścicielom el Clasico jak jeden brat po przekroczeniu 2k na liczniku zaczęły wyskakiwać różne mankamenty skrzyni biegów. Tak więc, jeden już odpadł. Został automat. Opinie dobre, silnik (GY6) prosty i przyjemny w obsłudze i jeszcze w promocji za 2,5k. Tylko brać. A więc kilka dni później stałem się szczęśliwym posiadaczem Torosa… F16. Tuż przed zakupem stwierdziłem, że nie dość, że F16 ma taki sam silnik co el Loco, to jeszcze kosztuję o 1k mniej. Wprawdzie nie ma takich przydatnych dodatków jak tarczowy hamulec przedni, obrotomierz i bardziej rasowy wygląd, to spełnia moje podstawowe kryterium. Prosty i tani. Więc wybór ostateczny padł na klona klonów, dostępnego na naszym rodzimym rynku, od ładnych paru lat. Na chwilę obecną mam na nim ok 5,8k przejechanych kilometrów. Nigdy nie musiałem go pchać, raz zgasł mi sam, jak padł mu kranik od paliwa. Ale po kilku minutach znów ożył i jak zwykle zawiózł mnie cało do domu. Serwis olałem całkowicie. Wszelkie naprawy i regulacje dokonuję samemu. Jak na razie nie udało mi się go skutecznie zepsuć, więc daję radę. Dzięki jego pospolitości oraz krajowi pochodzenia części mam dostępne od ręki w każdym sklepie zajmującym się mobilnymi kosiarkami. Ceny są tak śmieszne, że wyjmując portfel otwieram tylko kieszonkę od drobnych. Polecam go każdemu, kto potrafi zadbać o swój pojazd i jest otwarty na majsterkowanie pod domem/garażem. Na koniec taka ciekawostka. Mimo, iż mój obecny pojazd jest trzykrotnie tańszy od poprzednika, to mam o niem zdecydowanie lepszą opinię. Przez te kilka lat producenci z dalekiej Azjii wyraźnie poprawili się w technologii produkcji. Materiały są ciut lepsze, spawy bardziej dokładne. Silnikowo sporo chińczyków niewiele odstaje od bardziej znanych marek względem kultury pracy oraz bezawaryjności.

    Oczywiście cały tekst proszę brać, jako moje własne odczucia. Nikomu nie narzucam swojego zdania. Jeżeli ktoś ma inną opinię, to zapraszam do dyskusji.

  8. Ja chwaliłem chińskie skutery, bo pierwszy trafił mi się w miarę solidny i jeszcze nie tak źle wykonany. Myślałem, że drugi też taki będzie. Niestety – chińczyk chińczykowi nierówny. Z perspektywy tego drugiego patrząc jednak dziś bym brał coś starszego ale z odrobinę wyższej półki. Ceny czesci może droższe ale przynajmniej te oryginalne nie są zrobione z masła.

  9. Ile osób, tyle opinii. 😉

    O używanych nawet mi nie wpominaj. Zanabyłem se używanego motóra, bo chciałem troszki kaski przyoszczędzić. I zaoszczędziłem. Teoretycznie. Zaczynałem od sprawdzenia poprawności wykonanych czynności przez znakomitego mechanika, pana Miecia z Pipidówka Górnego w Pcimowie Górnym, a skończyłem na ogoleniu wszystkiego do zera i… nie chce mi się tego teraz składać znowu w całość. A robię z niego prawdziwego demona mocy, co to górą będzie latać i same wierchy ścinać. Tak głosi tutajsza legenda, aż się tego boję. Tej legendy i tej mocy. ;D

    Używany, to ja mogę kupić samochód, kombajn zbożowy, ciuchcię parową, prom kosmiczny, albo… maszynę do szycia Łucznik. Używanych skuterów więcej nie chcę. Gdzie to wcześniej było i z jakiego powodu to do nas na rynek trafiło, pewnie nigdy się nie dowiem i nawet nie chcę tego wiedzieć. Wrażenia z posiadania takiej używki… bezcenne. Darz bór! ;D

  10. Totalna bzdura!
    Skuter jest tak banalną konstrukcją, że wprawne oko od razu zauważy stopień zużycia elementów, to jak był traktowany, to jak poprzedni właściciel obchodził się z nim.
    W samochodzie i w innych pojazdach to nie jest już takie jednoznaczne.
    Zwróćcie uwagę na rynek wtórny motocykli. 99% motocykli na polskich drogach to używki. Miały już kilku właścicieli.
    Nie dość, że statystycznie rocznikowo nie są już pierwszej młodości, nawinięte mają po kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, to jakoś chętnie są kupowane przez następnych motocyklistów. O dziwo ci motocykliści na nich znowu nawijają kilkadziesiąt tysięcy następnych kilometrów.
    To samo jest ze skuterami – przynajmniej tymi które powstały w normalnych fabrykach. W UE ludzie takich dylematów nie mają. Tam rynek wtórny skuterów kwitnie od wielu lat. Tylko że tam wyrobów z ChRL jest naprawdę niewiele.

  11. ta,na pewno.

    oferta 50tek na mobile.de (niektóre bardzo fajne z wyglądu)
    http://www.ebay.de/sch/i.html?_trksid=p2050601.m570.l2632.R2.TR11.TRC1.A0.H0.Xscooter+50&_nkw=scooter+50ccm&_sacat=9804&_from=R40

    Cubana, Rivero, AGM, Rex-moto, Exposer, noooo – Longja. Same znane marki.
    1 kymco

    UK
    http://www.ebay.co.uk/sch/i.html?_trksid=p2050601.m570.l2632.R2.TR12.TRC2.A0.H0.Xscooter+50&_nkw=scooter+50cc&_sacat=422&_from=R40

    też same znane firmy: Pulse, Sinnis, Venom, Belline,Motoroma, AJS, Neco…

    i tak wogóle światowo- bo TAM na zginiłym zachodzie to podrób nie mają takie są bogoate. I zupełnie przepadkiem potentat szajsu w agdi elektronice – Medion- jest niemiecki i ich rynek jest tym zawalony.

    Wiec wiesz- myśleć sobie jak tam jest to jedno a być i widzieć to drugie. A ja ci mówie co widziałem.

  12. A ja na tych aukcjach widzę, że przeważają marki Peugeot, Yamaha, Honda, Kymco, Aprilia, Gilera, Vespa – mówimy oczywiście o rynku wtórnym – on jest wyznacznikiem popularności danych marek.
    To, że ktoś chce zaistnieć na rynku oferując tanią chińską tandetę wystawianą na aukcjach – tak naprawdę o niczym nie świadczy – może tylko tyle, że te produkty chcą tylko konkurować z uznanymi markami.
    Rynek wtórny pokazuje jednak, że niewielu zdobywają one nabywców 🙂
    Może byłeś w jakiejś chińskiej dzielnicy? Tam zapewne panuje patriotyzm lokalny 🙂

  13. tylko w UK, tam jest faktycznie wiecej markowych niż w innych krajach. Można przez jeszcze jedną wode jest drożej.
    Ale rynek jest dokładnie taki sam. A na ulicach jeździ to co jeździ. Głownie chinole.

  14. Hindenburg napisał:

    Totalna bzdura!

    Nie widzę problemu! Wykładasz całe 3,500 zeta i zabierasz to ode mnie (Peugeot Sum-Up, całkiem markowy sprzęt, z lekka używany). I popatrz, ile ja już przy nim zrobiłem. I wszystko robione na tip-top. Pomyśl, ile Ty na tym teraz zaoszędzisz. Wszystkie zakupione tuningowe graty do niego dostajesz już w gratisie. Będziesz miał ładnie podkręcone 125 cm3 z CVT i latasz sobie tym na prawku kat. B (za niedługo przeca). Machniom biznesa? Niech se idzie dalej do ludzi. ;D

  15. Chińszczyzna jeździ w całej Europie oraz w USA, gdzie np. KYMCO jest bardzo popularnym skuterem (głównie 4T). Za oceanem najtańsze Kymco Agility 50 4T idzie jak woda u dealerów – są całe fora poświęcone tym maszynom i jak je w domu naprawiać. To nie jest tak, że ten import idzie głównie do biednej Polski.

  16. chinole robią na europejską zagranice i USA ,milion dwieście tysięcy maszyn rocznie.
    W PL rejestruje się nowych i używanych 60-70 tyś rocznie.
    To niby co robią z tymi 1.15 mln sztuk? topią po drodze?
    Jeździ to wszędzie i jeździ tego masa. Twierdzenie że to tylko u nas…to chyba jakiś polski kompleks i kompletna nieznajomość tematu.
    trzeba kupić bilet,pojechać na wycieczkę za granice i zobaczyć co jeździ u sąsiadów dalszych i bliższych.

  17. Jeżdżą głównie chinole? We Włoszech żadnego chińczyka w top 100 sprzedaży motocykli, we Francji może z jeden w top 50, w Danii tylko Generic w top 20. W USA sprzedaż skuterów w porównaniu z innymi moto wypada bladziutko i jest na minusie, w porównaniu rok do roku. No chyba, żę na zachodzie tacy cwani i używki chińskie sprowadzają 🙂

    Garść statystyk

    http://news.motorbiker.org/blogs.nsf/dx/france-top-50-new-motorcycle-sales-in-2013.htm
    http://www.webbikeworld.com/motorcycle-news/statistics/motorcycle-sales-statistics.htm
    http://export.gov/build/groups/public/@eg_main/@byind/@autotrans/documents/webcontent/motocycles066908.pdf

  18. lucek ale to statystyki dotyczące *dużych* motocykli a rozmawiamy o skuterach 50.
    do tego włochy mają własną markęi z patriotyzmu kupują swoje bo mają ten komfort. US i anglicy też mają własne historyczne marki w klasie motocykli (choć w UK dużo japońców).
    Ja w kontekście 50tek pisze o francji (choć ma peugeota to już nie jest jak we włoszech), uk, niemczech, dawnych demoludach.
    Nie opieram sie na statystykach tylko na tym co widziałem na ulicy od kiedy zwracam uwagę.

  19. Pewnie po części też dlatego że ludzie myślą że to nasze rodzime. A innym gul skacze bo się nawet zbliżyć do takich wyników nie mogą.

    Choć w klasie dużych moto statystyki u nas wcale nie odbiegają od tych co podał lucek dla innych państw. Chinol może by i chciał ale w sumie ich oferta u nas jest biedna. Co sie bedą kopać z koniem jak mogą opchnąć 3 statki 50tek bez żadnego wysiłku.

  20. Ciekawe jak to teraz będzie z małymi motocyklami. Czy nadal chińskie skutery będą dominować, czy raczej zawalą nas komisy tanimi ale za to markowymi używkami z UE….?

  21. No właśnie – nie każdy zna się na mechanice. Dlatego konsument powinien brać pod uwagę awaryjność wybranego pojazdu – nie tylko niska cena powinna decydować o zakupie.

  22. Konsument się nie bawi w badanie rynku.
    Dacia logan zrobiła furrore z powodu ceny, jak na forda KA robionego w PL obniżyli cene to w ciągu miesiąca sprzedali więcej niż przez cały zeszły rok.

    konsument kombinuje prościej- stać go na nowe (nie przepierdziane, ze serwisu, z gwarancją) albo na używane, kilkuletnie po kimś a bliżej nie znanej przeszłości… itd

    Ja wiem że nie liczy się przebieg i wiek a stan techniczny. Ale taką wiedze ma nieliczna grupa.

    Zwłaszcza że chińczyk sie dopasuje bardzo elastycznie do rynku. Miej w pamięci że wyprodukowanie i hurtowa cena 90% chinoli to jest między 450 a 600 dolarów z frachtem do niemiec gratis jak kupisz 1000. reszta ceny to marża na chinolu. Mogą być cholernie elastyczni.

  23. Hindenburg napisał:

    No właśnie – nie każdy zna się na mechanice. Dlatego konsument powinien brać pod uwagę awaryjność wybranego pojazdu – nie tylko niska cena powinna decydować o zakupie.

    Jest jeszcze jedna strona medalu i uważam, że może mieć decydujące znaczenie na temat awaryjności w kontekście rynku używanego. Nie tylko marka decyduje o trwałości, ale też części zamontowane w danym pojeździe. Wielu ludzi do pojazdów ze sporymi obciążeniami (zwłaszcza biegowe małolitrażowe dwusuwy) nie zakłada fabrycznych lub ekwiwalentnych zamienników. Dajmy na to cena jednej tarczy sprzęgłowej w ASO – około 100zł. Skrajnie tani (chiński lub dalekowschodni) zamiennik do niecałe 100zł za komplet tarcz. I takie właśnie napakowane tanimi zamiennikami są puszczane na sprzedaż lub serwisowane w rękach niedofinansowanych nastolatków. I to jest właśnie zonk, ponieważ jeśli ktoś kupi markowca za cenę X, to na wymianę części na odpowiadające normom wybuli drugie X. Pomijam fakt zaniedbywania – użytkujących na \”pauke\” jest mnóstwo. A są oni najgorszym typem, ponieważ raz, że nie mają pojęcia o bazowych sprawach związanych z konserwacją a dwa, że w sumie mają to w dupie \”póki jeździ\”.

    Czyli jeśli przeciętny Kowalski kupi pojazd od przeciętnego Nowaka, to niezależnie od tego, jaka marka – będzie miał wydatki. I teraz dochodzimy do sedna. Fabryczne lub dobre zamienniki do markowca to kupa kasy. Do chińczyka (tudzież Korea lub Tajwan) zamienniki nie odbiegające normami od fabrycznych są dużo tańsze. Więc sumarycznie może się okazać, że dla klasy 50-125cc sumaryczny koszt kupna i używania przez dajmy na to 3 lata wychodzi podobny. Przy czym zachodni będzie zawsze już po kilku właścicielach a wschodni co najwyżej po jednym.

    Dlatego właśnie myślę, że produkcje ze wschodu będą silnie się trzymać zarówno w 50cc jak i w 125cc. Ich stan zużycia w podobnej kategorii cenowej będzie mniejszy. Bo posiadanie nowego/prawie pojazdu to nie lada przywilej w tym naszym niezamożnym Kraju Kwitnącej Kapusty 😉

  24. możesz też kupić tzw markowy sprzęt już od naszego rodzimego gospodarnego zioma robiącego mu serwis na zamiennikach z kryterium CENA.
    I wtedy cie kompletnie nie ratuje to że to podobno markowe

  25. Gdy wysyłałem artykuł do moderacji jego tytułem był drugi człon \”Polski rynek używanych skuterów\”. Już z treści wynika, że nie dotyczył on w żadnym wypadku dylematu między nowym a używanym, chińskim a francuskim, passatem czy mondeo. Ale \”klikalność\” ma swoje prawa. Stąd gdzieś wcześniej ktoś zauważył, że temat nieadekwatny. No ale jak widać nośny.
    Każdy kieruje się innymi kryteriami, a jego wybór to wypadkowa doświadczeń, opinii czy gustu. Publikacja miała być pomocna tym, którzy wybrali podobnie jak ja, mam nadzieję, że choć w jednym przypadku była.
    Części do chińczyków są śmiesznie tanie. Nawet tych zamienników zgodnych z fabrycznymi. Brałem to pod uwagę dokonując wyboru, niestety nie było skutera chińskiego, który mi się podobał wizualnie, miał odpowiednie gabaryty itp. Niemniej dla kogoś \”dorosłego\” jak ja, nie utrzymującego maszyny z kieszonkowego i kompletny remont nie jest jakimś wyzwaniem nie do przeskoczenia, oczywiście lepiej go uniknąć :-). Zestaw \”po zatarciu\” do skuterka np. Piaggio kosztuje od ok 500zl. Czy jest takiej jakości jak zestaw do chińczyka za 100zł i dopłaca się tyle bo do \”markowego\” nie mam pojęcia, mam nadzieję, że cena choć trochę odzwierciedla jednak jakość. Oczywiście nie pięciokrotnie..
    Czy jestem zadowolony z dokonanego wyboru? I tak, i nie. Z jednej strony skuter mi się podoba, jest wygodny, sprawny technicznie i ogólnie ładny, a z drugiej trochę czasu spędziłem na jego \”odszczurzeniu\” – na szczęście nie był w rękach domorosłego fana tuningu, ale a to brakuje śrubki, a to obejmy, tu kawałek uskubane itp. Fakt, że lubię sobie pogrzebać i nie boję się zestawu kluczy, ale trochę zachodu to kosztuje. Zwłaszcza, jak ktoś lubi mieć wszystko zrobione porządnie.
    Pozdrawiam, Maciej.

  26. Moim zdaniem zdecydowanie warto postawić (i zapłacić) na coś więcej niż chińczyka, wiadomo, jak ktoś chce tylko do sklepu na wsi śmigać, bo daleko, to moze i wystarczy (pytanie na ile?), ale do czegoś więcej – no raczej. nie. Sam miałem chińczyka i to był duży błąd, pieniądze wyrzucone w błoto, potem dopiero zdecydowałem się na peugeota, dorwałem taniej w salonie scooter (importer) i to jest prawdziwy sprzęt! Bez awarii, śmiga jak trzeba, do tego ładny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button