Dość często przebywam na uroczej polskiej wsi na wschodzie Polski. Brakowało mi tam jednośladu na którym mógłbym podziwiać uroki tej okolicy. Rok temu stałem się posiadaczem motocykla marki WSK 125 z 1985 roku. Motocykl przeszedł w moich rękach znaczną naprawę. Moimi priorytetami jakimi kierowałem się naprawiając i odnawiając po części motocykl były: bezpieczeństwo, niezawodność, estetyczny i maksymalnie oryginalny wygląd. Udało mi się doprowadzić motocykl do zadowalającego mnie efektu końcowego.
Miałem tylko wyregulować gaźnik, gdyż praca silnika nie zadowalała mnie. Z gaźnikiem walczyłem dłuższy czas. Kiedy uznałem, że powinno być dobrze po prostu wsiadłem na motocykl i wyjechałem z posesji na drogę biegnącą przez wieś. Zapinałem kolejne biegi i wszystko wydawało się być należycie.
Przejechałem może 700 metrów i postanowiłem wrócić na posesję. Jakże byłem zdziwiony kiedy naprzeciwko mnie wyrósł radiowóz policji. W życiu w takiej wiosce, która oddalona jest od główniejszej drogi nie spodziewałbym się radiowozu Policji. Błyskawiczna ocena sytuacji: jadę bez kasku; podpadam. Ani w prawo ani w lewo nie ma drogi ucieczki (płoty) więc jadę powoli na przeciw. Oczywiście nie uszło to uwadze stróżom prawa i zostałem zatrzymany. Policjantom podobała się moja WSKa. Byli uznania pracy, która została włożona. Niestety ta okoliczność nie zmieniła mojego położenia. Za jazdę bez kasku zostałem ukarany mandatem karnym w wysokości 100 zł i 2 punktami karnymi. To spotkanie ze stróżami prawa było dla mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę w letni dzień. W życiu nie spodziewałem się na takiej drodze na końcu świata Policji! Do tego poczułem się zawstydzony i zły. Czułem się jak uczeń gimnazjum, który nie wie ile jest 2 razy 2. Moją złość na samego siebie potęgował fakt, że mam już 42 lata, posiadam zawodowe prawo jazdy kategorii: A, B, B+E, C, C+E, D, D+E i dałem się tak głupio i lekkomyślnie złapać, a przez to niepotrzebnie tracić pieniądze i łapać punkty. Ta lekcja pokazała mi, że nie zawsze wszystko możemy przewidzieć, ale możemy uniknąć przykrych niespodzianek lub zmniejszyć ich skutki jeśli będziemy nawet przed krótką przejażdżką dbać należycie o bezpieczeństwo w szeroko rozumianym pojęciu tego słowa.
Dawno dawno temu, miałem pomarańczowego Gila, to był super Wiejski Sprzęt Kaskaderski… 😉
Akurat dziś widziałem jak babka jechała z dzieckiem z 7-8 lat bez kasku innym razem kolega przejechał się 100m bez kasku w obu przypadkach mandat.
Kask to nie jest kara a jazda bez niego to skrajna głupota według mnie.
ja też dostałem za jadzde bez kasku – ale to z lenistwa
Pownego razu było prawie 40 stopni(w kasku się ugotuje), myślę do sklepu może z kilometr, a co uda się, a za zakrętem czekała straż wiejska… to był mój 1 i ostatni raz bez kasku
A co do samej WSK -i to były sprzęty
Zachęcamy na pielgrzymke do świdnika – cytat z pewnego filmu
br3W masz 100% racji. Zdałem sobie sprawę po zapłaceniu mandatu. Napisałem to, aby przestrzec koleżanki i kolegów przed mandatem, wstydem i najważniejsze skutkami ewentualnego zdarzenia drogowego.
dychul, przydałby Ci się teraz porządny kask na tą WSK-ę, za co najmniej 500zł, bo te tanie jak niektórzy twierdzą, nic nie dają 😀
Ale taki stylowy orzech i gogle w skórze 😀
Co do bezpieczeństwa: Dzisiaj widziałem kolesia szarżującego na ścigaczu w środku miasta.Jazda na świecy,niebezpieczne wyprzedzanie,ostre hamowania.A gościu w koszuleczce,krótkich spodenkach i uwaga …w klapkach japonkach O_O Oczywiście nie ma mowy o takich pierdołach jak rękawice,ochraniacze…Szkoda gadać.
nie ma co szalony koleś jakby był na skuterze to jescze można by mu wybaczyć, ale na ścigaczu? kompletny brak wyobrażni
Mam płyte z dodatku do Świata Motocykli, jak w USA jeżdżą drogimi ścigaczami w bermudach i hawajskich koszulach, a na głowach mają chromowane kaski “german style” i dobrze się bawią.. To się nazywa wolność, bo motocykl to symbol wolności i wg. mnie nie powinno być żadnych przymusów co do ubioru i jeżdżenia w kaskach..chcesz się zabić, proszę bardzo, twoje życie, twój wybór. Tak samo jest z bronią palną w naszym kraju, czyli ograniczając do niej dostęp, państwo ogranicza podstawowe prawa człowieka do obrony własnej, lub samej chęci posiadania.. Wszystko u nas jest chore…
Broń to by mi się przydała:) A do tego licencja na zabijanie jak 007,już kilka osób bym kropnął:)
No, ja się bawiłem fajną CZ-tką 97, kumpel w Czechach ma 🙂
Kogo byś kropnął, Hugo? Panie i panów z Wiejskiej czy jeszcze kogoś?
Dziś widziałem na żwirowni kolesia na skuterze w samych majtkach. A pod moim blokiem często widuję kolesia na litrze w koszulce z krótkim rękawem i bez kasku.
Ale może Pietro ma trochę racji – chcesz się zabić – Twoja sprawa. To trochę jak z pasami bezpieczeństwa…
Swoją przygodę opisałem po to, aby przestrzec, że niewinna przejażdżka bez kasku, może kosztować finansowo, punkty karne i wstyd. Byłoby bardziej bolesne gdybym nie miał OC lub brak przeglądu nie mówiąc o dowodzie rejestracyjnym. Nie wiem jak z drogami, które nie są publiczne. Tam Policja nie mogła ukarać za wykroczenia. Coś jednak chyba niedawno zmieniło się.
Zmieniło się na drogach wewnętrznych-osiedlowych. Na polnych można jeździć bez uprawnień, ubezpieczeń, przeglądów i kasków 😉
U mnie jeździ gość na jakimś litrze. Gość jest łysy, jeździ w krótkich spodenkach, t-shircie, bez kasku, rękawic i w japonkach. Luz blues 😉
Zastanawiam się jak w laczkacz zapinać biegi?. Grzebiąc przy motorach w krótkich spodniach i na krótkie rękawy kilka razy poparzyłem ręce i nogi. To samo może zdarzyć się jeżdżąc na takim luziku. Ale nie moja rola wychowywać ludzi.
Gratuluję WSKi. Sam posiadam zabytkowego Komara 2320 z 1970 roku którym śmigałem na co dzień zanim kupiłem Incę, obecnie stoi pod warstwą kurzu i pajęczyn zepsuty w kącie garażu ale mam zamiar go jeszcze uruchomić i wiem że to sprzęty z duszą 🙂 pozdrawiam
dychul zapytam go przy okazaji 😉
Restaurujcie Panowie stare polskie motory to byly wspaniale maszyny.
Jak ktoś chce sobie zrobić krzywdę jeżdżąc na ścigaczu w koszulce i japonkach to może niech zrezygnuje z opieki szpitalnej i ubezpieczenia – z jakiej racji z moich podatków ma się leczyć. A jak ktoś nie zapina pasów w aucie to gdy uszkodzi swoim latającym ciałem inną osobę to może niech też jej płaci za operacje, szkody, cierpienia, itd.