Pomoc w wyborze maxi skutera piaggio x9 250 / 500 lub majesty 400

Witam.
Jestem nowy to mój pierwszy wpis
Zastanawiam się na kupnem maxi skutera moje 3 typy to Yamaha Majesty 400, Piaggio x9 250 lub 500.
Czy ktoś byłby w stanie mi pomóc i napisac dlaczego warto lub nie warto wybrac poszczególny model.
Dodam , że jeździł bede w trybie mieszanym ale chyba jednak z większym naciskiem na jakieś dalsze wyjazdy a niż brykanie po mieście, i w przewadze wypadków będę poruszał się w 2 osoby.
Proszę o jakieś rzetelne opinie , dzięki i pozdrawiam

A co tu można opisywać dobre sprzęty tylko czy dla ciebie to już kwestia gustu jak ci sie na nich siedzi i jak ci sie nimi jeździ.mi sie bardziej podoba nexus 300 i 500 ale to skutery o zacieciu i wyglądzie sport.

Tak zgadzam sie ze nexus fajnie wygląda ale z tego co czytałem w miare wysoko sie siedzi i osoba o niższym wzroście moze miec problem podczas np stania na światłach aby pewnie dotykać stopami do podłoża, a ja niestety zaliczam się do tych niższych ;) Ale moze ktos jeszcze wypowie sie odnośnie sprzętów o które pytałem :)

mianowicie niższych 170cm czy mniej?

Ja mam 170, kanapa w KYMCO (najlepszym, najbardziej zajebistym skuterze na świecie - przepraszam ale musiałem, Chinol i Wombat mogą sprawdzać, to pańszczyzna, odrobić muszę, prosty chłop jestem) na 840mm, obu stóp na raz na płasko na asfalcie nie postawię, albo jedną spoko, albo lekko na palcach na obu, ale jakoś nie widzę problemu. W rowerze siodło mam jeszcze wyżej, jak stoję, to się modlę, żeby się nie wypier..ć i też jest fajnie :-) Chyba nie musisz mieć obu na płask na drodze. Gdyby to była biegówka, to byś miał jedną nóżkę bardziej...
P.S.
Sorki za wtręty, ale caly czas piję, z czasem może być mniej składnie.

Jak Cię teraz przeczytałem, to stwierdziłem, że mało biznesowo działamy. Powinniśmy powołać jakąś Radę Forum ( z racji wieku, doświadczenia, zaangażowania, bezczelności, życzliwości - niepotrzebne skreślić). Taka Rada powinna wystawić bez zbędnej zwłoki zaświadczenie dla Ciebie, że jesteś ambasadorem marki KYMCO. No jak na to byś nie dostał przynajmniej 50% zniżki w serwisie importera, to... zawsze mógłbyś zmienić zdanie... :)))))

Uważaj, bo przy takim ambasadorze, to Tajwan by mógł zatonąć :-)
Ja za szczera dupa jestem.
Dobrze, że mam chociaż tego świadomość.
A, no i ciężko mnie obrazić, to zaleta w \\\\\\\\\\\\\\\"duplomacji\\\\\\\\\\\\\\\"
P.S.
Zmienić zdanie?! ...przepraszam, jakaś Mucha mi się tu wpierd.... O, już widzę. A teraz pralka SMSa przysłała, moment...

Już jestem.... sorki.
Jezu, jakie to upierdliwe urządzenie, ryja drze, to człowiek idzie, żeby otworzyć i rozwiesić, rozwiesza, a ta cały czas ryja drze....
No co, że nie wyłączyłem, stało się coś?! Chwila...
Niby biała, ale nie jest tak zajebista jak KYMCO (moje... i każde inne). Nawet nie jest tak zajebista, jak mój kask Shoei, chociaż to Bosh... Shoei też przepłacony. Prawie dwa tysie po obniżkach za kask, co paruje mimo otwartych nawiewników (wszystkich) + przy założonym pinlocku... Najlepiej się jeździ z całkowicie otwartą szybą w mróz, bo jak jest tylko szpara, to za bardzo po oczach daje i nie dość, że się pocę (ze strachu) i to paruje, to jeszcze płaczę. Jak tak dalej pójdzie, to przez to białe gówno (Shoei) się odwodnię... no to lu.
Ups, Koniec butelki... Drugiej nie wyjmę, bo nie wstanę do pracy, a jak nie wstanę, to mnie też ktoś zwolni...
Wracając do kasku, kolejnym problemem jest to, że się szczęka nie zamyka jak kołnierz kurtki wejdzie pod obudowę... straszne gówno :-)
O, psia mać, teraz piekarnik coś chce... chwila... Już.
Odgrzewam coś od mamusi, bo jak tylko żona za próg, to ja - jak to maminsynek - sru do matki na obiad + zapasy na miesiąc (żony tydzień ma nie być) dowiezione. No to się pasę po nocy. KYMCO nie ma lekko, ale daje radę, bo jest zajebiste.
A jeansy niby dobre, ale też nie do końca, bo z tyłka spadają... jak ktoś ma za gruby :-) Czyli przepłacone, jak rękawiczki.
Dziś stuknęło 180 km, zalałem 4,10 litra, ale nie wiem ile przejechałem, sic!

Chłopie! Trzymaj się. KYMCO i piekarnik oszczędź, ale pralce to możesz przykopać. Niech wie gdzie ma stać! Jej mać! :))
Z tym kaskiem to normalne. Wyluzuj. Jakbyś założył teraz kask otwarty, to co prawda by nie parował, ale i tak gębę musiałbyś szczelnie owinąć, a i tak łzy by leciały... ale łatwiej otrzeć... Mnie w szczękowcu dobija, że nawet w nos podrapać się jest ciężko. Ja na dodatek, żeby nie jeździć po innych uczestnikach ruchu drogowego, muszę wspomagać się okularami. W szczękowcu to potwornie niewygodne... Co ja przeżyłem... Latem zacząłem eksperymenty z soczewkami kontaktowymi... Mało sobie oczu nie wydłubałem, ale twardy byłem... Po miesiącu zajmowało mi to już tylko kwadrans. No, ale widać było zdecydowanie lepiej. Teraz zostawiam sobie szczękowca na zimne dni, a jak tylko jest cieplej - jeżdżę w otwartym. Widać tak lekką ręką dwa razy więcej...
Nie przejmuj się to właśnie te pieprzone doświadczenia robią z Ciebie scooterowca... a KYMCO ma być dostarczycielem radości... ;))))

O nie, do piekarnika to ja z "szaconkiem", bo raz, że żywi, a dwa - łapy może popalić :-)
Pralce też daruję, bo przy dzisiejszym farcie, to bym sobie palucha złamał, a na dodatek nowa w miarę. Stara (pralka) się niedawno tak posikała w łazience, że mi farba ze ścian w korytarzu do tej pory obłazi :-)
KYMCO kocham, bo jest zajebiste, nawet jak chla 4,5/100 i głupie przewraca się o byle krawężnik. Taki chinol, to by się o krawężnik nie przewrócił, bo dla niego to istny mur... chiński. Nawet by nie próbował zaczepiać monolitu. A KYMCO jak przystało na samuraja: BANZAAAAJ! No nie zawsze wychodzi, ale to jeszcze nie powód, żeby se zrobić kuku... sepuku znaczy się...
Z tymi oczami, to też mam pod górę, ja nie muszę (jeszcze), ale kobieta na nartach używa kontaktów.
Jak widzę, co ona robi sobie z okiem (lewym, potem prawym), to chyba prędzej wsadzę sobie coś w dupę niż do oka... Może nie bedę od tego lepiej widział, ale mam mniejszą awersję, a może i wzrok się polepszy, jak gałki oczne nieco na wierzch wyjdą.

Czy Kymkacz doznał jakowegoś uszczerbku przy tym kopaniu się z murem, czy tylko Cię wkurzył?
Powiem Ci, że okulary w szczękowcu to totalna porażka. I bez nich widoczność nie jest rewelacyjna, a one dobijają mnie całkowicie. Teraz więc częściej jeżdżę w otwartym z okularami i mam soczewki, których używam na dłuższe trasy i do szczękowca. Chyba tak jest optymalnie.
Latem jeździłem często z podniesioną szybką i opuszczoną blendą. Wtedy jest optymalna wentylacja...
4,5l to trochę sporo, chociaż powiem Ci, że jak jeżdżę Kymkaczem z kobitą, to też mi tyle potrafi wychlać - pijak jeden... ale to 2T :)))
Jeździłeś już z plecaczkiem?

Kymkacz nie, bo się przewróciłem stojąc w miejscu, do końca nie wierzyłem, że padam i nawet nie uderzył o ziemię. Uszczerbku doznał mój honor, duma i prawa noga, bo coś sobie naciągnąłem pod kolanem, próbując nie oddać pola asfaltowi. Się udało. Nie pobiłem jednak rekordu mojej ciotecznej siostry, która dachowała 125p stojąc w miejscu. Zaparkowała w deszcz na poboczu przy rowie z wodą :-) Ale inklinacje rodzinne podobne. Jeździmy całkiem sensownie, ale jak już staniemy, to masakra...
Z plecaczkiem? Oszalałeś...? Sam się jeszcze ledwo na dwóch kółkach trzymam, prędzej bym sobie kółka od rowerku dziecięcego przyczepił. No chyba, że myślisz o plecaczku z przodu (pasibrzuch), to tak, cały czas, on nawet bez kasku jeździ, nie wiem czy tak wolno, to prawie dorosły osobnik jest...
Jak się poczuję pewniej i kupię otwarty kask na lato (żeby były w domu dwa), to może spróbujemy.
Ale jeszcze długo nie, ja mam dopiero 180km dorobku na dwóch kółkach!

Panowie,
przepraszam za zaśmiecenie wczoraj całego forum - słabszy dzień miałem.
Pozdrawiam!

Odszczekuję... że tak powiem.
Uderzyć o ziemię nie uderzył, ale się oparł o krawężnik. Kymkacz ma ślady pazurów chińskiego muru na lewej stronie osłony przodu. Na szczęście, to jest czarny plastik (nielakierowany), więc jest OK. Wieczoremi nic nie było widać, w pełnym słońcu już można zobaczyć ślady wściekłych szponów.
Ale jednak KYMCO jest zajebiste, że tak wymyśliło, że te boczki do obijania i ocierania nie są lakierowane, to jednak super sprzęcik, znacznie lepszy niż jakieś chinole w lukrowanej polewie, co się sypie jak łupież. Zajebiste jest KYMCO pewnie dlatego, że mają technologię Hondy, którą co prawda przez lata znacznie ulepszyli, no ale źródła pochodzenia tak zacna marka jak KYMCO się nie wypiera, nie udaje, że nie czerpała z doświadczeń najlepszych, choć już dawno ich przerosła.
Ale co tam, prawdziwego samuraja blizny zdobią :-)
*
P.S.
Nie wiecie, dlaczego czasem mam podpis pod postem, a czasem nie (w profilu jest zapisany)...?

I Ty się dziwisz, że się rozstać nie mogę? Wszystko we mnie krzyczy... nie, jeszcze nie teraz... jeszcze jedna jazda...! A Apka jaka zazdrosna! Żeby jej nie rozniosło, to Kymkacza po pokrowczykiem trzymam... :)))

I oszukujesz nową kobietę, tylnymi drzwiami do starej wychodzisz.
Jak pisałem - typowy facet :-)))

Serce nie sługa, ale póki co dopieszczam obie... poję, głaszczę, ujeżdżam, ukrywam w garsonieże... nie mają ze mną źle. ;)))

Czyli generalnie, dbasz.
Oby Ci ikry wystarczyło :-)