Test Keeway ARN 125 4T – wygląd sportowca, dusza dziecka?

W piękny sierpniowy poranek w moje ręce trafił pachnący nowością, lśniący Keeway ARN 125 4T. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, jego sylwetka i sportowy wygląd, wprawiły mnie w lekkie zakłopotanie, nie byłem pewien czy zdołam okiełznać „bestię”.

Nasz dzisiejszy bohater w pełnej krasie.Wsiadam na skuter i… niespodzianka… jak tu dużo miejsca, jaki on wysoki, dalej tkwiłem w lekkiej euforii, niepewny co będzie dalej. W moje ręce oddano dwa kluczyki, i tajemniczy pilot, na którym widać dwa duże przyciski, jeden od alarmu, drugi zaś… od rozrusznika.

Wprawiam silnik w ruch i do moich uszu dociera przyjemny, basowy dźwięk czterosuwu. Kask na głowę, szybka do góry, dodajemy gazu i jazda.Prawda, że dość spory? No i zaczynamy jazdę. Po pierwszych kilometrach moja euforia znikła, skuter płynnie reagował na manetkę gazu, jednak po 125 ccm spodziewałem się lepszego przyśpieszenia. Trzeba przyznać, iż ARN bardzo niechętnie nabiera prędkości, po osiągnięciu magicznej cyferki 50 na prędkościomierzu, wskazówka bardzo powoli wędruje ku wyższym wartościom.

Na poprawnie wykonanych zegarach wskazówka rzadko podnosiła się ponad 90 km/h.Nadeszła pora na hamowanie, przedni hebel (tarczowy) bardzo dobry, bez problemu stawia skuter na baczność, czuć nawet pracę systemu przypominającego ABS. Po tylnym – bębnowym hamulcu nie spodziewałem się żadnych rewelacji, jednak to, z czym przyszło mi się zetknąć w ARN’ie, przerosło moje najbardziej demoniczne wizje. Wciskam dźwignię hamulca i… nic – skuter praktycznie nie zwalnia, hamowanie tyłem nie dość, że nieskuteczne to wymaga dużej siły. Warto także wspomnieć że przez cały czas testu nie udało mi się zblokować tylnego koła na asfalcie… porażka.

Przedni, bardzo dobry hebel. Tylny bęben – już sporo gorszy. Pierwsze 500 km przejechałem dosyć spokojnie, gdyż silnik był jeszcze niedotarty. Zaraz po pierwszym przeglądzie zaczął się prawdziwy test. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na serwis Keeway’a, miła i profesjonalna obsługa, dla każdego klienta, to niewątpliwie plus. Ale dość już o serwisie, zaczynamy prawdziwą jazdę.

Skuter udało mi się rozpędzić do prędkości 100 km/h, jednak wymagało to pomocy matki natury, która postawiła na naszej drodze górkę i zesłała wiatr w plecy. Przez okres testu udało mi się „rozbujać” skuter do takiej prędkości tylko dwa razy. Spalanie dosyć zadawalające, w cyklu miejskim ok. 2,8 litra na 100 km, w trasie spada do ok. 2,5 litra na 100 km.Skoro mowa o spalaniu to wspomnę także o tankowaniu – wlew umieszczony jest w dobrym miejscu (co niestety nie udało się w podobnym modelu o niższej pojemności – Keeway Focus). Nic dodać, nic ująć.

Zawieszenie bardzo miękkie, wpływało to na komfort jazdy po naszych polskich drogach, gdyż dosyć dobrze tłumiło ich niedogodności. Stawało się to dosyć poważna wada przy agresywnym pokonywaniu zakrętów. Szybka jazda w winklach była praktycznie niemożliwa, gdyż wynosiło skuter. Przy jeździe po nierównej nawierzchni z pasażerem skuter miał tendencję do „skakania”, co przy lądowaniu, było mało przyjemne.

Opony dobrze dobrane, dohamowywanie w zakrętach nie wprawiało ich w poślizgi. Następnym mankamentem przy zakrętach była podstawka centralna, której kontakt z asfaltem oznajmiał nam metaliczny odgłos – bardzo denerwujące, gdyż naprawdę niewiele trzeba było aby ów odgłos uzyskać. Wyprofilowanie kanapy pozytywnie wpływało na komfort jazdy lecz tego zdania nie mógł podzielić pasażer, dla którego przewidziano naprawdę mało miejsca, brak podnóżków dla „plecaczka” doskwierał szczególnie przy dalszych przejazdach, a kufer, mimo iż wyposażony w odpowiednie oparcie był naprawdę mało wygodny. Poprawnie wykonane oparcie, ale mało wygodne.

Mały schowek pod kanapą, do którego nie mieścił się nawet kask otwarty, miał nam rekompensować kufer, w który wyposażony był nasz testowy skuter (warto nadmienić, iż jest to wyposażenie standardowe). Ja osobiście nie zaryzykowałem wypełnienia go ciężkimi rzeczami, gdyż po włożeniu tam drugiego kasku, w czasie jazdy do moich uszu docierał złowrogi trzask, tak jakby pękającego plastiku. Niestety ciut za mały, aby był dostatecznie użyteczny. Praktyczny, ale nie dość trwały tylny kuferek.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Jazda nocą nie nastręczała żadnych problemów. Dwa przednie reflektory dawały dostatecznie dużo światła, aby zapewnić dobrą widoczność, nawet przy prędkościach rzędu 90 km/h – taka bowiem była prędkość przelotowa skutera. Przełączniki umieszczone poprawnie i wygodnie. Duża wadą ARN’a jest słaby alternator, który nie ładował akumulatora podczas jazdy na światłach, co w naszym kraju wymagane jest przez cały rok.

Wypadałoby wspomnieć także o alarmie, który znajduje się na wyposażeniu standardowym. Alarm bardzo czuły, ostrzega naszego intruza poprzez jednorazowe „pisknięcie”, gdy to jednak nie podziała rozlega się głośne nisko piskliwe wycie alarmu.

Skuter można odpalić na trzy rożne sposoby, za pomocą kick-startera, przycisku rozrusznika oraz pilota, ten ostatni wariant bardzo widowiskowy, można wprowadzić w zakłopotanie nie jednego przechodnia, obok którego odpalony zostaje skuter, przy którym nie ma właściciela (płeć piękna była tym faktem szczególnie zachwycona). Poza wariantem widowiskowym może stanowić to skuteczna ochronę przed złodziejem, który „zsadził” nas ze skutera, wyłączamy skuter, włączamy alarm co powinno zwrócić uwagę przechodniów – warunkiem jest trzymanie kluczy przy sobie, a nie w stacyjce – zasięg pilota ok. 50m.

Wahacz, a wraz z nim kick-starter – ostatnio często używany. Na koniec warto jeszcze wspomnieć, iż ów patent z pilotem, nastręczył także kłopotów, gdyż w testowanym modelu popsuł się elektryczny rozrusznik, do tego stopnia, że nie można było maszyny inaczej obudzić, jak poprzez energiczne kopnięcia w kick-starter.

Prawdę mówiąc po tych kilku dniach obcowania z ARN’em miałem mieszane uczucia, gdyż skuter łączy w sobie kilka zalet, ale ma też sporo wad. Płacąc prawie 7000zł wolałbym otrzymać wytrzymalszą maszynę, a prędkość 90 km/h osiągnąć mogę na maszynie o niższej pojemności. Biorąc pod uwagę sportowość sylwetki naprawdę można spodziewać się czegoś więcej.

Archiwum Jednoślad.pl

Archiwum portalu Jednoślad.pl 2005-2010.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button