Odbieranie prawa jazdy za prędkość: Komentarz Skuterowo.com

Rządzący i Policja mają jedną wspólną cechę – uwielbiają chwalić się sukcesami. I nie ważne, czy są one prawdziwe czy nie. Często też mają skłonności do tego by odtrąbić sukces nawet jeśli nie ma ku temu powodu.

Czy aby tak właśnie nie jest z nowymi przepisami dotyczącymi odbierania prawa jazdy przy przekroczeniu prędkości o 50 km/h? Czy te przepisy mogą rzeczywiście jakkolwiek poprawić sytuację na polskich drogach?

O tym jak jeździ się po polskich drogach wszyscy wiemy doskonale. Mimo wielu inwestycji nasza sieć drogowa nadal pozostawia wiele do życzenia. I choć na ciągi komunikacyjne wydano już wiele miliardów złotych, nie brakuje drogowych absurdów, nonsensów i debilizmów. To są nasze realia, w których nauczyliśmy się żyć i funkcjonować. Nikogo też nie trzeba przekonywać, że jeszcze wiele do życzenia pozostawia kultura jazdy. Tyle tylko, że zamiast systemowych rozwiązań proponuje się populistycznie chwytliwe doraźne sposoby, które chociaż dobre z założenia – w praktyce skuteczność będą miały żadną.

Dlaczego uważam, że pomysł z odbieraniem prawa jazdy po przekroczeniu dozwolonej prędkości o 50 km/h nie przyniesie oczekiwanych efektów? Po prostu – jeżeli ktoś nie ma oporów przed tym, żeby w terenie zabudowanym jechać z prędkością ponad 100 km/h, nie będzie miał również żadnego problemu z tym, aby usiąść za kierownicą po odebraniu prawa jazdy. Z resztą – wystarczy przeczytać większość policyjnych doniesień – te najbardziej spektakularne przekroczenia prędkości są dziełem właśnie takich osób, którym już wcześniej odebrano prawo jazdy.

Czy te przepisy są złe? Nie. Ich założenie jest dobre. Chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa na drogach. Czy te przepisy uderzą we wszystkich uczestników ruchu drogowego? Nie. Ogromna większość kierowców nie popełnia tak drastycznych przewinień. Prędkość najczęściej przekraczamy o 20-30 km/h.

Czy w takim razie te przepisy pomogą poprawić bezpieczeństwo na drogach? Niestety – również nie. Istnieje bowiem wielka szansa, że pirat, który będzie gnał po osiedlowej uliczce 110 km/h już dawno będzie miał odebrane prawo jazdy. Co więc mu grozi? Więzienie? Nie… przedłużenie zawieszenie uprawnień. A za recydywę? Kolejne przedłużenie… I w ten sposób można sobie dowolnie długo jeździć po dragach publicznych bez ważnych uprawnień.

Nie czarujmy się – za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy nikt nie trafi do więzienia. Skąd ta pewność? Wystarczy popatrzeć na statystyki wyroków sądowych. Jeśli już ktoś jest skazany na karę więzienia, to najczęściej w zawieszeniu. Najlepiej oddaje to przypadek kierowcy, który w Kamieniu Pomorskim wjechał w idącą chodnikiem rodzinę. Groziło mu 15 lat więzienia, ale dostał tylko 12,5, a i to sąd dopuścił możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
Skoro kierowca, który ma we krwi 2,5 promila, jest odurzony marihuaną i amfetaminą i zabija 6 osób nie zasługuje na najwyższy wymiar kary, to kto zasługuje? A patrząc na to z drugiej strony – skoro do więzienia idzie się dopiero wtedy, kiedy zabicie człowieka jest połączone z alkoholem i narkotykami, to kto pośle do paki człowieka, który jedzie sobie bez prawa jazdy?

Poza tym pozostaje jeszcze kwestia szczęścia. Niech każdy z nas przypomni sobie ile razy w życiu zatrzymała go policja? Jest wiele osób, którym nie zdarzyło się to nigdy. Ile razy jechaliśmy zbyt szybko? A ile razy z tych naszych szybkich przejazdów udało się zarejestrować policji albo ITD? To wszystko sprawia, że przepisy mimo iż drakońskie, skuteczność będą miały prawie żadną. Albo skończy się jak w przypadku sądów 24-godzinnych, które zajmowały się przede wszystkim osądzaniem nietrzeźwych rowerzystów.

Oczywiście, że ktoś zarzuci mi teraz krytykanctwo – bo łatwiej jest coś zdyskredytować niż zaproponować. Osobiście jestem zdania, że aktualnie znajdujemy się na takim etapie, że żadne nowe przepisy nie doprowadzą do realnej poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Szybko uczymy się gdzie są fotoradary, ekspresowo przyzwyczajamy się do miejsc, gdzie zazwyczaj stacjonują policjanci i strażnicy, chętnie pozwalamy sobie na odrobinę szaleństwa w miejscach, gdzie droga na to pozwala. Do tego dochodzą ciągle jeszcze nienajlepsze drogi, które przyczyniają się do ogromnej frustracji. Potrzebne są rozwiązania systemowe, począwszy od szkoły jazdy, przez lepiej zorganizowaną sieć drogową, na dobrze napisanym prawie, które zagwarantuje nieuchronność i dotkliwość kary za przestępstwa drogowe.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Podsumowując – wszyscy ekscytujemy się teraz kolejnym populistycznym pomysłem, który ma zamknąć usta tym, co krytykują władzę i policję, że nic nie robią dla bezpieczeństwa na drogach. Naprawdę próbuję sobie wyobrazić jak ten pomysł ma realnie wyeliminować z naszych dróg piratów drogowych. Tyle tylko, że wszyscy doskonale wiemy, iż odebranie uprawnień wcale nikogo nie eliminuje z ruchu drogowego. Dopóki ten problem nie znajdzie rozwiązania, nawet najsurowsze przepisy niczego nie zmienią. A co Wy sądzicie na ten temat?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button